Odzyskiwanie podmiotowości cz.I

Często zdaje mi się, że jest wiele grup społecznych traktujących państwo jako twór jakiś mityczny, z sakralną wręcz rzeczywistością graniczący. Że winny on jest wszystkim obywatelom dobra jakieś bliżej nieokreślone, w zależności od potrzeb partykularnych jak i okresowych, a ci z kolei zobowiązani są do miłości, wdzięczności i poświęceń w zamian za powyższe apanaże. Są całe partie co to na takim tworzą swój potencjał władczy myśleniu. Ale prawda zdaje się być bardziej prozaiczna, a większości może się ta perspektywa mniej spodobać. Szczególnie tym mniej zaradnym,do zmian nieskorym i roszczeniowo do struktur publicznych nastawionych.

Państwo tworzą mieszkańcy przecie, do wspólnej skarbonki wrzucając stosowne kwoty, co to potem wybrani przez nich zarządcy dysponować ją będą. To nie transfer jakiś magiczny z nieba raz w roku budżet funduje, lecz zarobiona przez nas wszystkich forsa. Tak więc prosta matematyka poziomu wczesnej szkoły podstawowej dowodzi, że to jednak aktywni, dynamiczni, mniejsi lub więksi przedsiębiorcy więcej do wspólnego koszyczka wrzucają niż beneficjenci różnorakich programów socjalnych, i że właśnie wielkość tegoż koszyczka wpływa na jakość życia wszystkich nas. Dlatego gospodarka JEST WAŻNA, przedsiębiorcy są ważni, tak jak każdy, kto zrzuca się na firmę o nazwie Polska na przykład. Kiedy ktoś tego nie rozumie, bądź w cyniczny sposób lekceważy, nie powinien naszymi pieniędzmi się zajmować. Ideologiczne wojenki nie powinny odbywać się naszym kosztem; pomyślcie o tym, jak ustawicie się w kolejkę półroczną do lekarza, za którego co miesiąc krocie wydajecie, albo jak w kolejną dziurę na drodze, kolokwialnie rzecz ujmując, się wpierdolicie.

Myślę, że pierwszy krok ku odzyskaniu podmiotowości narodu, to właśnie odmitologizowanie struktur państwowych, desakralizacja przestrzeni publicznej i świadomość, że jesteśmy częścią tego przedsiębiorstwa, wybieramy rady nadzorcze i dysponentów wypracowanych przez nas pieniędzy, a nie boskich namiestników. Zdaje się to wszystko być oczywistością, ale patrząc i słuchając, obserwując i rozmyślając, wiele jeszcze przed nami.