Coraz częściej dostrzegam, jak wiele osób utożsamia Kościół jedynie z instytucjonalną organizacją, intencjonalnie lekceważąc pierwotne jego znaczenie, to jest wspólnotę wiernych. Ale może to i celna i ważna konstatacja. Zbyt długo świeccy oddawali w ręce wielokrotnie już przecież kompromitowanym i nieraz shańbionym urzędnikom mandat depozytariuszy prawdy objawionej. Każda władza deprawuje, a hierarchia zbyt łatwo przeradza się w opresyjność. Szczególnie kiedy dotyka ludzkich sumień i bojaźni bożej. Dopóki zwykli ludzie nie poczują tak naprawdę, że to oni są Kościołem, a nie skostniała grupa trzymająca władzę, która najwidoczniej nosi w dodatku wszelkie znamiona zorganizowanej grupy przestępczej, nic się nie zmieni, mimo najszczerszych chęci, wszelkich aktów ekspiacji oraz największych choćby słów skruchy i propozycji systemowej naprawy. Tyle, że musieliby wówczas chrześcijanie-katolicy wziąć odpowiedzialność, która zapewne też i ze zwykłego lenistwa i wygodnictwa przekazali na ręce księżowskiej braci, pompując ich i tak już wydumane, zdaje się, poczucie własnej w tych kwestiach wyższości i ekskluzywności. O tym właśnie zdaje się mówić papież Franciszek wskazując klerykalizm jako jedno z głównych źródeł zła, jakie toczy całe środowisko kościelne, dając jak najgorsze świadectwo o tym, czym jest wiara i religia chrześcijańska. Bo przecież wizerunek, to tak naprawdę apostolski wymiar Kościoła, najbardziej przecież istotna funkcja tego tworu, ale na pierwszy już rzut oka widać, że nie tylko nie spełnia ona swojego zadania, ale wręcz tworzy coś zupełnie odwrotnego. Odstręcza, zniesmacza i obrzydza.
Ks.Tomas Halik pisał bardzo pięknie o osobistym doświadczeniu Wielkiego Piątku, tak ważnego w katolickiej teologii. W życiu prywatnym, jak wskazuje, to momenty utraty wiary, ciemna noc ducha, kiedy wydaje się już, że Boga nie ma, że rzeczywiście umarł. Jak ważne to doświadczenie w kontekście wiary i eschatologii mówi dogmatyka. Kerygmat głosi, że jest w tym nadzieja, konstytuująca chrześcijańskiego ducha. Ostatnie wydarzenia zdecydowanie wielu osobom, nie tylko wierzącym, jawi się właśnie jako Wielki Piątek Kościoła Katolickiego. To też jednak szansa na odrodzenie, na zmiany, na nowe życie. Jak sprawić, żeby nie powtarzać dawnych błędów?
Wiara osobista, doświadczenie wspólnoty, antyklerykalizm. (?)