Alojzemu życie przeciekło przez palce. Stało się to 16 września o godzinie 16:13. Poleciało na podłogę i dalej, w świat! Pod stołem, pod krzesłami przez korytarz, gdzie tylko życiowe oczy poniosą. Biedak zaczął w panice je oczywiście gonić, ale życie, jak powszechnie wiadomo, zapierdala. Zmęczył się tylko Alojzy i napocił, a dogonić życia już nie zdołał.
Usiadł więc w fotelu chwilę odpocząć, łezkę uronił czy dwie i postanowił się zdrzemnąć, tak go ta pogoń wykończyła. Zasnął niemal natychmiast.
Po dwóch godzinach zaś jak gdyby nigdy nic wstał i poszedł na spacer. Alojzy.
No bo to tak już z tym życiem jest. Niby zapierdala, ale lubi też się trochę pobawić, a czasami najzwyczajniej w świecie zrobić nas w przysłowiowego chuja.
A zdrzemnąć się to i przyjemnie i dobrze. Może nie zawsze, ale bywa.