Idzie środkiem ulicy. Tak idzie, że każdy może, a jeżeli może to przecież musi go zobaczyć. A nie jest czysty, brudny jest, i nie dość piękny ale i nie brzydki. Nie tak przynajmniej jak brzydki potrafi być brzydki człowiek. Idzie, a oni patrzą na niego. A on widzi ich. Ale nie dostrzegają tego brudu, tego niepiękna i tej niebrzydoty, a przecież ją widzą. I on to o sobie wie, a jakby jednak wcale nie.
Po prostu.
Tak po prostu.
On jest, a oni patrzą. A jest wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i wojsko przed kościołem, a potem już w kościele. Bo to też święto wojska. Zawsze się boję jak widzę wojsko w kościele.