IMAGINE

Czy dostęp do broni to nasze podstawowe i niezbywalne prawo, jak chce większość Amerykanów? Czy wszyscy obywatele powinni posiadać i umieć w razie potrzeby skorzystać z pistoletu, strzelby czy innego śmiercionośnego artefaktu?

Każdy człowiek powinien umieć kochać i mieć pewien określony poziom empatii w swoim konstytuującym go jako istotę ludzką DNA, bo gdyby wszyscy żyjący takie zdolności posiedli, broń okazałaby się zupełnie niepotrzebna . Broń to ostateczność, to porażka człowieczeństwa oraz kultury, która przez wieki wykształciła intelekt, rozum, instrumenty potrzebne do porozumienia. Gdy wszystko to zawodzi staczamy się na samo dno stworzenia, bo nawet świat przyrody zabija, żeby przetrwać, a nie z powodu próżności czy zachłanności nielicznych, którzy swój jad potrafią pod różnymi postaciami wsączyć w umysły tak wielu.

Potrzebujemy umiejętności erystycznych, logicznych i pokory, burzyć mityczne wieże Babel, wyrastające pomimo kurczenia się współczesnego świata, wzajemnego zrozumienia i szacunku. Ale chyba już nie zdążymy. Warto jednak raz jeszcze się nad tym zastanowić.

In my opinion.

ONI

ONI

Na frontach pierwszej wojny światowej poległo 8,5 miliona żołnierzy. To nie był atak obcej kultury. W czasie drugiej wojny światowej zginęło prawdopodobnie niemal 60 milionów ludzi. To nie byłkonflikt religijny. Wojna domowa w Syrii przyniosła już ponad 215 tysięcy ofiar, wojna w Donbasie prawie 7tys. . To nie są zderzenia kultur. A jednak kiedy dochodzi do tragedii łatwo jest znaleźć Innych, odpowiedzialnych za popełniane zbrodnie, wrzucając zarówno winnych jak i niewinnych do jednego worka z napisem ONI, tworząc iluzje łatwych rozwiązań złożonych problemów.

To ONI. Zamiast myśleć o lepszym dniu jutrzejszym dla nas wszystkich, zastanawiamy się nad naszymi partykularnymi interesami oraz bezpieczeństwem, nierzadko przez pryzmat własnej, wybielanej w pocie czoła historii. Dlatego zawsze będą ofiary i agresorzy.

Bo zawsze będą jacyś ONI.

Śmierć o zapachu mięty

Śmierć o zapachu mięty

Dla NIEGO śmierć miała zapach mięty, bo zabijali ich w ogrodzie przy domu, gdzie pełno jej było. Krótkie serie z karabinu powaliły ich wszystkich na ziemię. Ojca, dwóch braci, siostrę i matkę. Całą rodzinę. ON się podniósł, oni już nie.

Dla NIEJ mięta to zapach nadziei, bo kiedy przekraczali nielegalnie granicę, to właśnie ten zapach powitał ich w Ziemi Obiecanej; krainy spełnionych, jak się później okazało, marzeń o pokoju.

ONI się nigdy nie spotkali.

A przecież mogliby.