Nieboszczyk i złota rybka

Wypłynął człowiek w morze. Delikatne fale muskały pokład łodzi a wschodzące słońce pieściły ogorzałą twarz Zmęczonego Życiem. Gdy dotarł już dostatecznie daleko zarzucił kotwicę, wyrzucił za burtę zdjęte uprzednio z siebie ubranie, położył się i umierał. A pogoda tak piękna przy tym była i powietrze tak czyste, że zapragnął z całego serca powtórnie umrzeć, a być może nawet i kilkakrotnie smakować te chwile. Ale co zrobić, gdy już kotwica zarzucona, a ubrania za burtę wyrzucone? Zasromał się wielce człowiek, aż tu nagle na lewą burtę złota rybka wskoczyła i w te słowa się odezwała:
-Gdybyś mnie złowił, człowieku, trzy twe życzenia spełnić bym mogła, ale widzę, żeś zasromany wielce, to może jedno choć zaproponuję zanim z powrotem do morza wskoczę.
Uradowany wielce takim darem od losu umierający rzekł do niej:
-Z nieba mi spadłaś, złota rybko. Wyrzuciłem ja ubrania w toń morską, a chciałbym tak umierać częściej, nie tylko dziś. Gdybyś zatem mogła zwrócić mi to odzienie, cożem w morze przed chwilą cisnął, zobowiązany byłbym wielce.
-Hola, hola, człowieku! Toć raz się przecie umiera!
– Raz się żyje! – zripostował zirytowany człowiek. – Umierać można tyle, ile się chce.
-Goń się! – rzuciła rybka nie znajdując celniejszej riposty na aroganckie inklinacje pseudofilozofii umierającego i skoczyła do morza.
Nie na żarty urażony skoczył człowiek do wody i niewiele myśląc pognał za złotą rybką w morskie otchłanie. Płynął tak i płynął, aż mu sił i powietrza zbrakło, kiedy nagle dojrzał swoją zgubę, o którą tak niedawną towarzyszkę prosił, ale nic już pomyśleć nawet nie zdążył.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *